Wymowa & Akcenty


WYMOWA & BŁĘDY

█  Wymowa to najbardziej zauważalna i zarazem lekceważona umiejętność językowa. Poprawna daje komunikacyjną pewność siebie, pełniejsze zrozumienie przez odbiorców angielskojęzycznych i lepsze postrzeganie w kontaktach międzynarodowych. Choć Polacy mówią po angielsku coraz lepiej, ich wymowa wciąż jest dość kiepska. Jest tak, bo angielski zawiera dźwięki niewystępujące w polskim i siłą rzeczy Polacy zastępują je zbliżonymi dźwiękami polskimi, np. think czytają jak fink, sink lub tink. Ale też robią błędy w dość prostych do wymówienia wyrazach, np. above czytają jako ebołf, area jak eryja, law jak loł, mountain jak mołntajn, a delete jak… delete.

█  Błędy w wymowie można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to błędy niesystemowe, a więc wyjątki, np. broad, które Polacy czytają jak brołt, determine jak determajn, knowledge jak nołlycz, surface jak surfejs, a ultimate jak ultimejt; do tego dochodzą jeszcze nazwy własne: London jak London, a Yorkshire jak Jorkszajer. Reguł nie ma; trzeba wychwycić te konkretne wyrazy i utrwalić ich poprawną wymowę. Pomocna jest tu Baza Błędów, którą prowadzę od początku lat 1990-tych, a dzięki której niemal na pamięć wiem, które angielskie wyrazy Polacy statystycznie są wymawiają źle. To bardzo przydatne narzędzie do szybkiego wyeliminowania błędów.

█  Druga grupa to błędy systemowe. Dotyczą setek lub nawet tysięcy wyrazów zawierających ten sam dźwięk, np. economic, important, limit (które, Polacy wymawiają tak, jakby po angielsku były pisane ekonomeek, eemportant, leemeet). Na moich zajęciach wykorzystuję zasadę analogii i tzw. Słowa Kluczowe, które reprezentują grupy wyrazów z tym samym dźwiękiem. W ten sposób pokazuję praktyczne narzędzia do identyfikacji dźwięków i poprawnego ich wymawiania również poza zajęciami. To jeden z filarów moich zajęć, który nazywam „odpolszczeniem”, a więc pracą nad pozbyciem się polskich naleciałości w wymowie angielskiej.

 

ODMIANY & AKCENTY

█  Angielszczyzna nie jest monolitem i rozszczepia się na wiele odmian, różniących się od siebie słownictwem, gramatyką i… wymową. Dwie najważniejsze to angielszczyzna amerykańska i brytyjska *. Pierwszą posługuje się około 300 mln mieszkańców USA (z których większość ma wymowę standardową); to globalny standard komunikacyjny w biznesie, polityce, nauce i rozrywce. Drugą, uchodzącą wciąż za odmianę prestiżową i elegancką, posługuje się około 50 mln mieszkańców Anglii (choć tę standardową wymowę, której m.in. uczą w polskich szkołach, ma zaledwie kilka procent z nich).

█  Są też inne odmiany, takie jak angielszczyzna australijska, irlandzka, kanadyjska, nowozelandzka, południowoafrykańska, szkocka, walijska, a także, filipińska, indyjska, karaibska, pakistańska, singapurska, wschodnioafrykańska, zachodnioafrykańska, z których każda to inny akcent. Do tego dochodzą jeszcze akcenty regionalne związane z dialektami, np. londyński czy nowojorski, a także północny i zachodni (brytyjski) oraz południowy (amerykański). Ta różnorodność niektórych przyprawia o zawrót głowy, ale dla socjolingwistów (w tym mnie) jest źródłem radości. Każdego z tych akcentów można się nauczyć.

█  Akcenty dzieli się na dwa główne typy. Zależą one od tzw. rotyczności, a więc tego, czy dźwięk „r” wymawia się po samogłoskach czy też nie. Akcenty rotyczne to takie, w których „r” wymawiamy zawsze; to należą do nich np. akcent amerykański ** i zbliżony do niego kanadyjski, a także irlandzki i szkocki; w tych akcentach star wymawia się jak star, a force jak fors. Z kolei akcenty nierotyczne to takie, w których „r” po samogłosce nie wymawiamy (chyba że następujący po nim dźwięk to też samogłoska); należą do nich np. akcent australijski, brytyjski ***, nowozelandzki, południowoafrykański i walijski; w tych akcentach star wymawia się jak staa, a force jak foos.

█  Różnice w wymowie amerykańskiej i brytyjskiej dotyczą też samogłosek i dwugłosek. Wyrazy takie jak ask i dance Amerykanin wymówi (upraszczając) jak esk i dens, zaś Anglik jak ask i dans; stop i body Amerykanin wymówi jak stap i badi, zaś Anglik jak stop i bodi; boat i home Amerykanin wymówi jak bołt i hołm, zaś Anglik niemal (znów upraszczam) jak bełt i hełm. To różnice systemowe, ale są też wyjątki, np. been, schedule, suggest, które Amerykanin wymówi jak byn, skedżyl, sagdżest, a Anglik jak bin, szedjul, sadżest. Polacy często mylą wymowę amerykańską z brytyjską, więc funkcjonalna znajomość tych różnic jest ważna. To kolejny filar moich zajęć, który nazywam „zamerykańszczeniem” lub zbrytyjszczeniem” własnego akcentu, a więc uczenieniem go bardziej amerykańskim lub bardziej brytyjskim.

 

* powszechne określenie angielszczyzna brytyjska nie jest najtrafniejsze: odnosi się bowiem do angielszczyzny używanej całej Wielkiej Brytanii, choć wypowiadając je myślimy zwykle o angielszczyźnie używanej tylko w Anglii (ale już nie w Szkocji czy Walii); precyzyjniejsze określenie to angielszczyzna angielska (na zasadzie analogii do angielszczyzny amerykańskiej czy angielszczyzny australijskiej), ale brzmi nieco jak przysłowiowe „masło maślane” i poza kręgami akademickimi jest rzadko używane

** z wyjątkiem akcentu nowojorskiego, bostońskiego i częściowo południowego

*** z wyjątkiem akcentu zachodniego